Lejdis Trip: Wilno na szybko! :)

IMG_4158Któregoś dnia z liczną grupą fantastycznych dziewczyn zawiązałyśmy nieformalne stowarzyszenie kobiet. Nazwałyśmy je „Lejdis”. Czym ta grupa się zajmuje? Damskimi konwersacjami, damskimi inspirującymi spotkaniami, SpaDay i pielęgnacją, wymyślaniem coraz to nowszych, ciekawych form spędzania razem czasu. Jednym z takich pomysłów był babski wyjazd, który biorąc pod uwagę fakt, że jest nas w tej grupie na prawdę sporo, bo łącznie aż 13, został zorganizowany w ekspresowym tempie. Co prawda nie wszystkie w wyjeździe uczestniczyły, ale relacja na grupie była na bieżąco! Okazuje się, że spontan bywa bardzo skuteczny. Jedno pytanie: Wilno w tym i w tym terminie – kto jedzie? Ja! Ja! Ja! Ok, ja też! I ja! No dobra, nad urlopem się potem zastanowię – ja też! I grupa się zebrała w 15 minut 🙂 

Wilno to taki nieoczywisty kierunek. Niemniej jednak bardzo tani i jak się okazało bardzo interesujący. Na początku miałyśmy wrażenie jakbyśmy się cofnęły w czasie. Taka Warszawa dawnych lat.  To miasto kryje jednak w sobie wiele ciekawych zakamarków, muzeów, dzielnic, budowli, knajp, a jak dodać do tego naszą energię, chęć zabawy i poznawania to mamy mieszankę wybuchową! Wilno to nie tylko Matka Boska Ostrobramska i pomnik Adama Mickiewicza. To o wiele więcej, choć te punkty też oczywiście trzeba odwiedzić, aby poczuć się tu jak w Wilnie właśnie 🙂

Wynajęłyśmy sobie kwaterę, która była dobrze zlokalizowana i wszędzie chodziłyśmy na piechotę. Na prawdę sporo zwiedziłyśmy jak na dwa dni. Co nas szczególnie zachwyciło? Po pierwsze pisanka pod naszym oknem, która stała się punktem orientacyjnym każdej wycieczki. Po drugie ciekawa architektura i przejawy artyzmu na ulicach, a szczególnie na ulicy Literackiej, gdzie można znaleźć upamiętnionych ponad dwustu literatów, w tym Czesława Miłosza, Juliusza Słowackiego i Adama Mickiewicza. Po trzecie pyszne jedzenie. Cały czas wspominam bliny żmudzkie, które okazały się absolutnie wspaniałe. Po czwarte, co było dla nas na prawdę ogromnym zaskoczeniem, bardzo ciekawa oferta muzeów. Trzeba powiedzieć to wprost, że raczej nie chodzę do muzeów podczas podroży, ale nie żałuję, że tym razem postąpiłam inaczej.

Byłyśmy w Zamku Dolnym, który niegdyś był siedzibą Wielkich Książąt Litewskich. Tam pierwszy raz w życiu miałam okazję sprawdzić co to jest wirtualna rzeczywistość. Zakładając gogle i stabilnie się trzymając można było na 10 minut przenieść się w odległe czasy i być świadkiem tego, jak na przestrzeni lat, wieków wręcz zmieniał się ów zamek. Jak powstawał, rozbudowywał się, płonął. To na prawdę niesamowite jak można oszukać swój mózg. Niby wiesz, że stoisz przy monitorze, a nie wysoko na murach zamku, ale jakoś tak na widok płomieni kulisz się w sobie 😉

Poszłyśmy też do muzeum pieniądza. Dlaczego? Głównie dlatego, że było za darmo 😉 To było jednak najlepsze muzeum, w jakim byłam kiedykolwiek! Urzekło nas to, że wystawa była zarządzana przez Narodowy Bank Litewski i jest przepełniona licznymi pomysłami, jak niestandardowo można pobawić się tematem. Otóż tuż po wejściu dzwoni prezes banku i życzy miłego zwiedzania. Można sprawdzić ile jest się wartym w dolarach i euro, gdyby się było wykonanym ze złota lub srebra i do tego dostaje się na to pokwitowanie. Od tego momentu już nigdy nie powiesz, że jesteś gruba, ale jak wiele jesteś warta 🙂 Można również wziąć udział w interaktywnym quizie o walutach świata i wygrać piosenkę! Można zobaczyć jak wygląda piramida finansowa, która została wpisana do Księgi Rekordów Guinessa i jest warta około 50 000 zł. Oczywiście jest tam mnóstwo eksponatów, banknotów, bilonu i wszystko przedstawione w niezwykle ciekawy sposób.

Kolejnym genialnym miejscem w Wilnie jest Muzeum Iluzji. Można tu się poczuć jak dziecko, które na nowo odkrywa świat, wszystko go interesuje i cieszy 🙂 Pierwszy raz byłam w takim miejscu i bawiłam się świetnie! Łamigłówki, złudzenia optyczne i ciekawostki w niezliczonej ilości. Znów oszukałam swój mózg… A śmiechom nie było końca! 🙂

Czy można w ciągu jednego dnia, nie ruszając się praktycznie z miejsca odwiedzić dwa państwa? Otóż w Wilnie można! Wystarczy udać się do Dzielnicy Zarzecza. Jest to część miasta „przejęta” przez artystów i bezdomnych, która w 1997 roku proklamowała swoją niepodległość, ogłaszając się Republiką Zarzecza. Jak na każde szanujące się państwo przystało, Republika ma swoją niezwykłą konstytucję szczęśliwego człowieka,  która jest dostępna w wielu językach, w tym także w polskim, prezydenta, hymn, a nawet biskupa. Wystarczy przeczytać pare punktów konstytucji i od razu człowiek robi się szczęśliwszy! 🙂 Nic więc dziwnego, że miasto nie walczy z Republiką, ale ją wspiera.

„Człowiek ma prawo mieszkać obok Wilenki, a Wilenka płynąć obok człowieka”

„Człowiek ma prawo kochać”

„Człowiek ma prawo do leniuchowania i nicnierobienia”

„Człowiek powinien pamiętać swoje imię”

„Człowiek ma prawo umrzeć, lecz nie jest to jego obowiązkiem”

Co jeszcze będę pamiętać z tego niezwykłego wyjazdu na Litwę? Mnóstwo śmiechu! 🙂 Szalone imprezy na łóżku i w londyńskiej knajpie. Buszowanie w ciuchlandzie, gdzie wszystko było za 1,5 Euro. Niezwykłe historie np. tradycja święcenia jaj podczas ślubu 😉  Pyszne śniadanie w restauracji Alicji z krainy czarów. Śmierdzące sery Dźiugas, które idealnie nadają się jako przegryzka do piwa. Zagięcie czasoprzestrzeni i wylądowanie w Polsce o tej samej godzinie, co był start. Istna teleportacja! I oczywiście ciągłe kręcenie filmików – serio byłyśmy tam prawdziwymi gwiazdami! 🙂

Taki babski, dwudniowy wypad to ja rozumiem i polecam każdemu lub każdej 🙂 Już nie mogę się doczekać kolejnego. Tym bardziej, że jest już zaplanowany… 🙂

 

Dodaj komentarz