Lejdis Trip – Magiczny Edynburg!

IMG-1408To już trzeci trip Lejdis, który zapisał się w naszej pamięci. Początkowo miał wyglądać zupełnie inaczej, ale jak zwykle kobieta zmienną jest i musi zaskakiwać! Gdy powstał pomysł, aby znowu gdzieś razem pojechać w damskim gronie padło na Lwów na Ukrainie. Długo żyłyśmy tym planem, ponieważ jest to ciekawa destynacja, zdecydowanie warta naszej wizyty i eksploracji. Któregoś dnia okazało się jednak, że inny, równie interesujący kraj oferuje nam magiczny weekend w swojej stolicy i jakoś tak szybko przyszła nam zmiana kierunku z południa na północ. Z Ukrainy przeniosłyśmy się zatem do Szkocji. W spontanicznych decyzjach chodzi o to, aby szybko się decydować i szybko działać, więc trwało to parędziesiąt minut i już można było naliczyć na liście pasażerów aż 12 wspaniałych kobiet! Jak przebiegał nasz krótki szturm na północą część Wielkiej Brytanii?

Przede wszystkim przygotowania. Bilety lotnicze i zakwaterowanie to dość oczywiste czynności, więc skupmy się na innych, bardziej wymyślnych działaniach. Koszulki! Skoro zamierzyłyśmy tam pojechać w tak pokaźnej grupie to postanowiłyśmy, że będzie to wieczór panieński bez panny młodej, ale element wspólny musi być. I tak oto narodziły się nasze kobaltowo – białe odzienia, które trochę budziły zainteresowanie, ale głównie nam dawały mnóstwo radości! 🙂 What next? Edynburg słynie z duchów i tajemnic. To tam narodził się Harry Potter i jego cały magiczny świat. To dość pociągające, więc zapisałyśmy się na wycieczkę śladami duchów, na którą czekałyśmy z niecierpliwością, ale o tym później, bo jadąc w tak klimatyczne miejsce warto się jeszcze odpowiednio nastroić jeszcze przed wyjazdem. Również nieco magicznie. Z polecenia zatem zaczęłam oglądać serial Outlander, który cały czas trzyma mnie w swojej narracji. Szkocja XVIII wieku to ciekawa historia walk o niepodległość, przygód, podróży w czasie, przepięknych zielono górskich krajobrazów, ale też trochę erotyk kostiumowy z walecznym i dobrze zbudowanym Szkotem w roli głównej! Wizyta w Szkocji jawiła się zatem jako czysta przyjemność pełna niespodzianek. Nastrój się i Ty zanim przejdziesz dalej do północnego świata. Sing me a song…

Pomyślałyśmy o wielu rzeczach przed wyjazdem. Nawet na wszelki wypadek część z nas wyrobiła sobie paszporty, bo przecież Brexit… Nie pomyślałyśmy jednak o jednym! Że 12, a ostatecznie 9 osób to już spora grupa na wycieczkę i może warto by zrobić wcześniej jakieś rezerwacje w knajpach! Szkoci bardzo chętnie spotykają się poza domem. Chodzą do restauracji i pubów na piwo czy whisky. Na ulicach nie ma dużo ludzi, ale w każdym, nawet najmniejszym barze jest ich zatrzęsienie i nie ma gdzie palca wetknąć. Dzięki temu już pierwszego wieczora zwiedziłyśmy dość porządnie najbliższą okolicę w poszukiwaniu jedzenia i picia. Odwiedziłyśmy mnóstwo miejsc, które może i mogłybyśmy polecić gdyby nie to, że w żadnym nie byłyśmy! 😉 Ostatecznie skończyło się na pierwotnie polecanej przez naszą gospodynię Polkę restauracji w tej samej kamienicy. Opłacało się jednak. Ogromna porcja fish and chips oraz ALE i tak nie pozwoliłaby nam potem na długie powroty do domu, gdyż po takiej uczcie ledwo mogłyśmy się ruszyć 🙂

Wyprawa do Szkocji miała być krótka. Czekał nas w zasadzie jeden pełny dzień zwiedzania, więc żeby zoptymalizować naszą wycieczkę zamieszkałyśmy w centrum w Castel View Guest House, w dzielnicy New Town, gdzie z okien można dostrzec Zamek, a do Starego Miasta przejść na piechotę. Po obfitym śniadaniu w stylu brytyjskim, rozpoczęłyśmy nasze aktywności z samego rana, aby nie tracić dnia. Miałyśmy wyjątkowe szczęście, ponieważ trafiłyśmy na wspaniałą pogodę. Oczywiście był duży wiatr, ale też piękne słońce, przejrzyste niebo i bardzo dobra widoczność. Na poznawanie nowego miejsca warunki wręcz idealne. Początkowo udałyśmy się na Zamek – jedną z głównych atrakcji tego miasta. Zamek położony jest na szczycie Castle Rock – wygasłego wulkanu w centrum miasta 120 m n.p.m. i jest to najsłynniejsza budowla w Szkocji, która przez stulecia służyła jako siedziba królów, arsenał, a także więzienie. Nieznana jest dokładna data powstania zamku, ale są pewne doniesienia, że historia pierwszych fortyfikacji rozpoczęła się jeszcze długo przed naszą erą. Znajduje się tam natomiast najstarsza szkocka budowla, jaką jest Kaplica św. Małgorzaty z XII wieku. Była z nami jedna Małgorzata także musiałyśmy dotrzeć w to miejsce obowiązkowo 🙂

Punktem, na który ja najbardziej czekałam była góra św. Artura, czyli najwyższy szczyt Parku Holyrood zlokalizowanego niedaleko Parlamentu, w centrum Edynburga, z której rozciąga się fenomenalny widok na miasto i na zielone połacie naturalnych bogactw Szkocji. Przyznam szczerze, że to miejsce przekroczyło moje oczekiwania. To nie jest betonowa ścieżka czy setki schodów, jak w przypadku innych punktów widokowych w wielu miastach Europy. To normalny górski szlak, pełen skał i wzniesień wiodący na szczyt. Może nie bardzo wysoki, bo tylko 251 m n.p.m., ale widoki i tak zapierają dech w piersiach i rozpalają wyobraźnię. Pobudzają apetyt na dalsze wycieczki i wyjazd poza miasto. W trakcie wędrówki wielokrotnie zatrzymywałam się, aby podziwiać krajobraz. Aby oddychać pełną piersią. Aby zrobić kolejne zdjęcie. Aby wymieniać się wrażeniami z dziewczynami, że przecież tu jest tak pięknie. Nie mogłam nacieszyć się tym, że tam byłam i że mogłam na to wszystko patrzeć i tego doświadczać. To była czysta radość! 🙂

Po tej wspaniałej wycieczce udałyśmy się na obiad. Wspaniałego szkockiego burgera. To, co rzuca się tam bardzo w oczy to fakt, że wszyscy są tam niesamowicie mili, uprzejmi, pomocni, radośni, otwarci i do tego bardzo wiele osób, słysząc jak rozwiałyśmy między sobą, nagle zaczynało do nas mówić po polsku! 🙂 Serio, w bardzo krótkim czasie można się tam poczuć bardzo bardzo dobrze…

Przyszedł jednak w końcu czas na duchy… Podali nam adres, gdzie należy się spotkać. Poszłyśmy. Zaczynało się robić coraz zimniej i ciemniej, czyli aura trochę jakby chciała się dostosować do tematu. Okazało się, że chętnych na wycieczkę jest mnóstwo. Podzielili nas na dwie grupy i każdej z nich przydzielono innego przewodnika. Zaczęło się… Zaczął się spacer od budynku do budynku, z mrocznymi opowieściami po angielsku ze szkockim akcentem, który jest trudny do zrozumienia. Nagle spadł deszcz, zerwał się wiatr. Zrobiło się nieprzyjemnie, więc cichaczem częściowo odłączyłyśmy się od grupy, aby udać się do ciepłego hostelu na szklaneczkę whisky… Tam też jednak jakby duchy zawitały. Kamienica cała się trzęsła, podłogi i sufity uginały się od kroków, żyrandole zdawały się zaraz spaść, rury w łazienkach pękały, nasze rzeczy zmieniały pokoje, a wino i czekoladki pojawiły się nie wiadomo skąd… Czy to magia czy tylko wiekowe budownictwo i gościnni gospodarze? 😉

Edynburg i Szkocja to jeszcze wiele innych ciekawych historii. To wspaniałe połączenie aglomeracji z naturą. To zielone trawy i piękne małe, klimatyczne domki. To ludzie pełni mocy, którzy nie boją się zimna i podczas gdy my chodziłyśmy w kurtkach, czapkach i szalikach, na ulicach spotykałyśmy mnóstwo przechodniów w shortach i koszulkach z krótkim rękawem. Kobiety chodzą w sandałach i pantoflach z gołymi stopami. Tak, Szkocja to ludzie północy, którzy nie boją się złych warunków atmosferycznych. To postawni mężczyźni w pięknych, kolorowych kitlach rozpalających wyobraźnię. To donośny dźwięk pieśni wygrywanych na dudach. To kraj ciężkich monet, owczej wełny, złotej whisky, fascynujących budowli i pragnienia wolności. To kraj, do którego zdecydowanie jeszcze wrócę i mam nadzieję, że stanie się to prędzej niż później! 🙂

 

 

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s