Po tych wszystkich przygodach, po ośmiu dniach w trudzie i magii wędrówki pozostało nam jeszcze tylko wyschnąć, usunąć kleszcza, przespać się na twardych, drewnianych ławkach i rano wsiąść na prom, który nas zawiezie do Stavanger, skąd odlatuje nasz samolot do domu. Plan prosty. Jak to jednak często w podróży bywa, okazało się, że i takie banalne założenia można nieoczekiwanie zmienić… Co jakiś czas wychodziliśmy z naszej przystani na ganek. Tam była toaleta, ale też idealne miejsce do palenia. Stałyśmy z koleżanką rozmawiałyśmy i nagle zaczepił nas jakiś mężczyzna… Czytaj dalej
Norwegia
Norway – be strong!
Lysebotn przywitało nas mokrą aurą. Po paru dniach w Norwegii byliśmy jednak już do tego przyzwyczajeni, więc nawet nie zrobiło to na nas większego wrażenia. Zresztą to wszystko to i tak pikuś w porównaniu do tego, co było jeszcze przed nami… Kolejnym punktem naszej wyprawy był Kierag, powszechnie znane turystycznie miejsce, gdzie między górami wisi głaz, a ludzie robią sobie na nim zdjęcia prezentując swoją odwagę i wszechmocne zdolności. 😉 Brzmi zacnie, więc naturalnym jest, że ten punkt podróży musiał się znaleźć i w naszych planach. Czytaj dalej
Norway – next step!
Znów musieliśmy wrócić tą samą drogą, którą tam przyszliśmy. Oznaczało to, że po raz kolejny trzeba uważać, aby nie spaść lub kogoś nie zrzucić, bo tłumy nie odpuszczały. Chyba był wtedy weekend – to by wiele wyjaśniało. Na szczęście dotarliśmy do rozwidlenia dróg, gdzie obraliśmy kierunek „w prawo” i nagle jakbyśmy zniknęli dla świata… Pusto, cicho. Tylko my, szum drzew i wodospady rozbijające się o skały tumanami spienionej wody. Nareszcie można nacieszyć się naturą, napełnić butelki, przysiąść na kamieniu. Z pięknym widokiem odpalić kuchnię polową i zjeść posiłek łapiąc promienie słońca, które zdecydowało się wyjść tego dnia zza chmur. Jest radość! 🙂 Czytaj dalej
Norway – set up!
Gdzieś tam na północy Europy, za morzem, dwie godziny drogi samolotem od Modlina znajduje się kraina, w której „365 dni w roku pada deszcz, a w resztę dni świeci słońce”. Tak przynajmniej twierdzi chorwacki kierowca busa, polskiego pochodzenia, mieszkający w Stavanger. Tam właśnie, uciekając od słońca postanowiliśmy spędzić wakacje roku 2012. Norwegia, czyli pieszo przez piękne fiordy, z plecakiem na barkach, uśmiechem na ustach i jedzeniem liofilizowanym w zapasie. Komu w drogę temu… treki! Czytaj dalej