3 Perły Tatr!

IMG-7658Trzy dni w Tatrach to zdecydowanie za mało. Za mało, żeby zmieścić wszystkie interesujące i piękne miejsca w jednym planie. To jedynie potwierdza, że koniecznie trzeba tam wrócić po więcej. Zanim jednak to, muszę poświęcić tu trochę miejsca trzem wspaniałym perłom tego rejonu, które absolutnie musiały być przez nas odwiedzone, przebyte i zapamiętane: Siklawa, Dolina Pięciu Stawów i Morskie Oko. Oto kolejny dzień i absolutny „Czas Spełnienia”!

Jeśli w tle słyszysz już utwór pełen dobrej energii i motywacji to zapraszam dalej 🙂

SIKLAWA

Ta nazwa towarzyszy mi od dzieciństwa. Przez wiele lat należałam do harcerstwa, które ukształtowało moją osobowość, wrażliwość i otworzyło mnie na piękno gór. Drużyna, do której należałam nosiła nazwę właśnie od tego największego wodospadu w Polsce. Przeżyłam pod banderą Siklawy wiele cudownych momentów. Aż dziw bierze, że tak długo musiałam czekać, aby zobaczyć ją na żywo, ale Tata mi zawsze powtarzał, że wyczekane rzeczy i chwile smakują lepiej… 🙂

DOLINA PIĘCIU STAWÓW

Wystarczy przejść trochę dalej za wodospad i naszym oczom ukaże się pierwszy staw. W tym miejscu rozpoczyna się podróż przez tę dolinę od strony zielonego szlaku wiodącego z Doliny Roztoki. Każdy krok zbliża nas do pełniejszego obrazu zapierającego dech w piersiach. Mimo sporej ilości ludzi w oddali można było dostrzec również śmiałków, którzy w naturalnym stroju zażywali kąpieli w tym pięknym krajobrazie. Wędrując dalej niby na poziomie wody, która tym razem znajduje się na wysokości 1625 – 1900 m n.p.m. można zatrzymać się na chwilę w schronisku o tej samej nazwie i wzmocnić siły do kolejnych kilometrów pysznym żurkiem. Na tym wyjeździe jadłam żurek chyba codziennie i za każdym razem w innym wydaniu. To bardzo wzmacnia morale.

Zawsze jak jestem w takich magicznych miejscach staram się zatrzymać na chwilę i powiedzieć sobie wprost: „To jest to miejsce i ta chwila, zapamiętaj ją”. Wtedy mam wrażenie, że przeżywam to jeszcze mocniej i na dłużej…

MORSKIE OKO

Do Morskiego Oka z Doliny Pięciu Stawów można dojść na różne sposoby. Tym razem wybraliśmy szlak niebieski przez Świstówkę Roztocką. Żółty szlak to będzie kolejny level na kolejnej wyprawie. Idąc wyżej po niebiesku w zasadzie można by iść tyłem, gdyby nie to, że jest tam dość stromo. I tak się człowiek co chwila odwraca i obserwuje. Z każdym krokiem widać więcej. Z każdym postojem widok się zmienia, a horyzont poszerza. Niestety nie wszystkim… Po drodze spotkaliśmy „turystę” w sandałach, bez skarpetek, z małym, śpiącym dzieckiem na barana – dobrze dla tego dziecka, że nie ma jeszcze wyobraźni i dzięki temu mniej się boi. Dorosłym pogratulować głupoty. Cóż…

Niebieski szlak to idealna droga dla kozic. Ciągle trzeba skakać, aby wytracić wysokość. Kiedy już to następuje wkracza się do Morskiego Oka wypełnionego po brzegi ludźmi. W szczycie sezonu nie ma tu ciszy i zadumy. Jest gwar i tłum. Tym bardziej się cieszę ze zdjęć, które udało mi się zrobić, aby wyrwać z tego miejsca piękno, które tam tkwi…

 

Wracając trzeba przejść jeszcze 10 km po asfalcie. Kiedy ma się wrażenie, że w zasadzie wędrówka się skończyła jeszcze przed nami 10 długich kilometrów… W drodze powrotnej dwa razy zmieniałam buty, bo nie wiedziałam czy lepiej mi w adidasach czy w trekach. Niby mijały nas konie, ale wcale nie wyglądały lepiej niż my… wszyscy potykaliśmy się już o własne stopy / kopyta. Mam nadzieję, że kiedyś to się zmieni i na tej trasie pojawią się ciuchcie jak w Dolinie Chochołowskiej. Do tego czasu warto zaplanować również asfaltowy trek i nie dać się złamać zmęczeniu! Konie będą nam wdzięczne, a my dodatkowo będziemy mieć jeszcze więcej satysfakcji z przebytej drogi 🙂

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s