„A może Słowenia? Słyszałam, że jest piękna, a jest blisko i po drodze”. Teraz mogę powiedzieć, że WIEM, że jest piękna, przepiękna! Wiem też, że na pewno jeszcze tam wrócę, aby zobaczyć te miejsca, których teraz nie udało nam się wpisać na check listę ze względu na to, że byliśmy tam tylko dwa dni. Choć i tak wiele udało nam się zmieścić w tym z pozoru krótkim czasie. Dwa dni, które na zawsze zapamiętam i każdemu polecam, aby dać się zapomnieć w tym zielono – niebieskim kraju. Zrobiliśmy sobie 6 przystanków. Na szczęście to mały kraj – żyje tam mniej więcej tyle ludzi ile w Warszawie. Odległości pomiędzy przystankami również są niewielkie, co daje ogromne możliwości zwiedzania.
- Maribor
Zatrzymaliśmy się tam głównie na nocleg, bo zawsze taniej niż w Austrii 😉 Okazało się jednak, że już tutaj możemy odnaleźć miejsce, które jest pełne tego wspaniałego klimatu spokoju, piękna i porządku. Krótki spacer, a tyle przyjemności!
2. Jezioro Bled
Absolutnie przepiękne miejsce, które urzeka i zapiera dech w piersiach. Jak przyjechaliśmy to przywitały nas chmury, które na szczęście szybko ustąpiły miejsca słońcu 🙂 Myśleliśmy, że ciężko będzie znaleźć miejsce do parkowania, ale minąwszy wszystkie płatne parkingi, jadąc przed siebie bez możliwości zawrotki trafiliśmy w końcu na teren dworca, gdzie miejsc było bez liku i to za darmo. Stamtąd poszliśmy na pieszą wycieczkę. Najpierw w dół, nad jezioro, potem w górę, aby podziwiać ten piękny krajobraz i oczywiście porobić kilka zdjęć. Skąd można cieszyć oczy tymi widokami? Góra Ojstrica. Wchodzi się krótko, a na szczycie można spędzić nawet i wieczność ❤ Cechą charakterystyczną Bledu jest wyspa na środku jeziora, na której wznosi się wieża z dzwonem. Legenda głosi, że jak się pomyśli życzenie i uderzy w dzwon to marzenie się spełni. Jak łatwo się domyśleć dzwon tam bije często 🙂 (Akurat jak to piszę to dzwonią dzwony z pobliskiego kościoła – przypadek? Nie sądzę ;))
Na tę wysepkę można się dostać tzw. pletną, czyli łódką z baldachimem i gondolierem albo wynająć sobie własną łódkę. Zdecydowanie polecam tę drugą opcję. Nie dość, że finansowo się to bardziej opłaca to jeszcze jest przy tym więcej zabawy! Mieliśmy takie szczęście, że akurat na nasz rejs wyszło piękne słońce – idealnie było! Błękitna woda, promienie słońca, urokliwy widok na góry. W jeziorze można się kąpać – także relaks murowany. Na wyspie, po pokonaniu dziesiątków schodów koniecznie trzeba iść na lody – to były najlepsze lody, jakie w życiu jadłam – nic nie jest w stanie się z nimi równać. Absolutnie nic! 🙂
3. Wąwóz Vintgar
Niedaleko Jeziora Bled, bo tylko około 6 km znajduje się kolejne miejsce warte odwiedzenia. Wąwóz Vintgar. Jest to część Triglavskiego Parku Narodowego, wejście kosztuje niewiele, trasa w jedną stronę mierzy około 1,5 km i zdecydowanie warto ten spacer odbyć. Trasa wiedzie po specjalnie przygotowanym drewnianym chodniku przytwierdzonym do skał, a pod nami przepływa rwąca rzeka, wodospady, wokół słychać szum wody i czuć świeży zapach lasu. Można tam pobyć z naturą, zrelaksować się i na prawdę odpocząć. A do tego byliśmy tam praktycznie sami. Był poniedziałek. Internet mówi, że w poniedziałki wąwóz dla zwiedzających jest zamknięty. Na szczęście postanowiliśmy to sami sprawdzić i okazało się, że nie dość, że jest otwarty to jeszcze dłużej niż głosi wieść. Czasem na prawdę warto iść swoją drogą 🙂
4. Jaskinia Postojna
Największa i podobno najpiękniejsza jaskinia w Europie. Jedziemy! Bilety (koszt 28 Euro) kupiliśmy przez internet, bo do takich miejsc zawsze jest przecież gigantyczna kolejka – a co jeśli nie dostaniemy biletów i stracimy swoją szansę? Na to nie chcieliśmy sobie pozwolić. Jakież było nasze zaskoczenie jak okazało się, że nie ma tłumów. Jednak może być wszystko dobrze zorganizowane i można zwiedzać atrakcje w normalnych warunkach. Przewodnik audio, ciuchcia podziemna, stalagmity, stalaktyty, stalagnaty. Zimno jak piorun, ale na szczęście tu też można iść trochę pod górę, trochę w dół. To na prawdę robi wrażenie jak sobie uświadamiasz, że oto nagle stoisz przed czymś, co się tworzyło miliony lat, a Ty przy tym jesteś kropelką w czasie… Ciekawostką jest to, że w takich warunkach też żyją zwierzęta. Głównie jeden gatunek – odmieniec jaskiniowy. Wygląda jak plemnik, jest ślepy, może żyć bez jedzenia nawet 10 lat, a jak już mu się zachce to żywi się rakami. Można? Można! Jaskinia służyła kiedyś do celów konspiracyjno – militarnych i była między innymi magazynem benzyny w trakcie pierwszej wojny światowej. Teraz poza udostępnieniem jej dla turystów pełni rolę także sali koncertowej, bo akustyka jest tam nieziemska…
5. Lublana
Och… To miejsce jest wspaniałe. Miliony klimatycznych knajpek, spokój, pogodna atmosfera. Małe miasto, którego życie toczy się głównie wokół rzeki, a zwiedzanie opiera się na geometrii mostów. Jest most szewski, który kiedyś był mostem rzeźników. Jest most pełen kłódek na znak miłości odwiedzających. Jest Trójmost składający się z trzech deptaków – dość niezwykłe podejście nadające indywidualnego charakteru miastu. Aż wreszcie jest most smoczy. Wejście na niego strzegą kamienne smoki. Legenda głosi, że jak mostem przejdzie dziewica to wtedy smoki machają skrzydłami… Oczywiście tak samo często nimi machają jak często lwy sprzed Pałacu Prezydenckiego w Warszawie ryczą 😉 Pomiędzy mostami znajdziemy Kościół św. Mikołaja. Piękny, bogato zdobiony z miłym aromatem kadzideł. Miasto można obejść w trzy godziny. Niemniej jednak czułam się tam fantastycznie. Całą sobą cieszyłam się, że jestem w Słowenii i już wyobrażam sobie, jak tam wracam… 🙂
6. Koper + Isola + Piran
Ciekawostka! Słowenia ma dostęp do morza! 🙂 Wspominam o tym, bo jak się zorientowałam to wcale nie jest to takie oczywiste. Wszystkie te trzy miasteczka tworzą swego rodzaju nadmorski szlak. Są klimatyczne, trochę bardziej włoskie i urzekające. Podobne do siebie, ale jednocześnie każde jest piękniejsze od innego. Wąskie uliczki, knajpki, gdzie serwują świeże owoce morza, mariny z zacumowanymi statkami, jachtami, łódeczkami, motorówkami i wszystkim, czym można pływać. Plaże raczej kamienne, drewniane, trawiaste – jak ktoś jednak potrzebuje dostępu do wody na pewno da sobie radę. Praktyczna wskazówka – jadąc do Piranu samochodem lepiej jest zostawić go na parkingu pod miastem i resztę drogi przebyć bezpłatnym autobusem, który jeździ co 10 minut. Potem już wszystko można przejść na piechotę, ciesząc oczy i wszystkie inne zmysły wspaniałym klimatem tej nadmorskiej miejscowości.
Słowenia ma wiele twarzy. Każda z nich jest urokliwa i śmiało mogę powiedzieć, że ja osobiście zakochałam się w tym kraju. Z ogromną przyjemnością tam jeszcze kiedyś wrócę. Na razie jeszcze nie ma tanich lotów do Lublany. Może też dlatego nie ma tam tak dużo turystów i nie ma tłumów. To miejsce jest takie… świeże 🙂